powrót

DOKUMENT

dotyczący budowy wieży katolickiego kościoła filialnego w Simoradzu 1897 r.

Simoradzki, filialny kościół św. Jakuba Większego Apostoła miał zostać, według starych dokumentów, zbudowany w XIII wieku jako samodzielny kościół parafialny. W czasie przynoszących nieszczęście zamieszek protestanckich kościół dostał się w ręce luteran, ponieważ pan Simoradza i wszyscy mieszkańcy odstąpili od katolicyzmu.

Dokument znaleziono w tej tubie podczas remontu wieży

Jak dowodzi czeski napis na kościele, został on w r. 1611 odnowiony. Do roku 1846 mianowicie we wszystkich katolickich kościołach na Śląsku wygłaszano kazania i śpiewano po czesku, w szkole uczono w języku czeskim, tylko ludzie mówili czesko-polskim dialektem. Jeszcze za moich czasów była w zakrystii czeska księga Ewangelii, a starzy ludzie mieli w kościele w Dębowcu czeskie książki do modlitwy. Z braku miejscowych duchownych istniała pewna ilość polskich duchownych z krakowskiej diecezji, którzy wygłaszali kazania i uczyli ludzi w języku polskim, a prawdziwymi apostolskimi księżmi nie byli. Dalej z powodu protestantów, którzy tylko z wrodzonej nienawiści do katolików mieli polskojęzycznych pastorów, a na rząd wywierali nacisk po to tylko, aby uzyskać jedność w mowie polskiej. W ten sposób kolonizowano jedną gminę za drugą. Po roku 1860 Ropice(a), po 1870 Gnojnik proboszcza Alojza Orela - rodzonego frydekowianina i.t.d. zostały ostatnie drzewka katolickiego, farnego ogrodu 188 ? wyrąbane. Stary kościółek w Simoradzu był z powodu małej ilości katolików opuszczony i zaniedbany. W każdą 3 niedzielę odprawiano w nim nabożeństwo. Mało ludzi, najczęściej młodzież brała w nim udział. Znikome dochody starczały zaledwie na zapewnienie kościołowi jego świętych funkcji. Ponieważ nie było żadnego kapitału, ludzie byli bardzo biedni, a patron - komora cieszyńska stale odmawiała przeprowadzenie remontu. Kościół upadał tak, że w końcu roku 1882 grożąca zawaleniem wieża musiała zostać rozebrana. Na cmentarzu z pozostałych desek postawiono prowizoryczną wieżę do zabezpieczenia dzwonów. Miano już rozpocząć budowę nowej wieży jednak panujący mieli stale tylko zastrzeżenia i wymówki: jeśli ludzie nic nie mają, to nie mają myśleć o nowej budowie. Pod naciskiem komitetu konkurencyjnego władza (panujący) postanowiła wybudować znowu drewnianą wieżę. Tego ludzie nie chcieli. Ponieważ obopólne (obustronne) pertraktacje nie prowadziły do żadnego celu simoradzcy katolicy jak i z Iskrzyczyna postanowili wybudować wieżę z zebranej jałmużny. Za zgodą władz ludzie sami chodzili z miejscowości do miejscowości po całym Śląsku i zebrali kapitał w wysokości 3200 fl. Biskup książęcy we Wrocławiu dał 500 fl. Cieszyńska władza jeszcze nie chciała nic przedsięwziąć. Rutzki, Gawłowski i Duda - członkowie komitetu konkurencyjnego poskarżyli się w r. 1896 w rządzie krajowym. Po kilku tygodniach przyszedł z Bielska dr Bukowski przedstawiciel komory cieszyńskiej.

Fragment znalezionego dokumentu. Powiększ (141 KB)

A więc po 16 latach postanowiono natychmiast przystąpić do budowy.
Gdyby jednak chodziło o budowę protestanckiego domu modlitwy, to nie trwałoby to ani jednego roku. Wyżej wymieniona kwotę zbierali katolicy pilnie nie dla własnych korzyści, lecz na chwałę Bożą, w tej nadziei, że już teraz zwolnieni zostaną z obciążeń podatkowych. Przy komisji oświadczył komisarz rządowy razem z adwokatem Bukowskim, że całą posiadana suma na budowę, w której znajdował się także podatek kościelny simoradzkich i iskrzyczyńskich katolików stanowił fundusz budowlany. Z kosztorysowej kwoty 5421 fl. komora cieszyńska potrąciła należne jej 1887 fl. W ten sposób zbierali biedni dla bogatych. W sierpniu 1896 roku budowniczy Stritzki ze Skoczowa rozpoczął budowę wieży.
Z powodu deszczów budowa postępowała bardzo powoli. Nie będzie przesadzone, że w sierpniu było tylko 5-6 dni ładnych, bez deszczu. Gazety podawały, że takiego złego miesiąca nie było od 125 lat. W kolejnych miesiącach pogoda nie była wiele lepsza. Czekano na lepszą pogodę. Jeszcze gorszy był rok 1897. Dopiero końcem kwietnia mogli ludzie pracować w polu, bo tylko 3 dni były ładne. W maju znowu padał aż do początków czerwca. 6.7. (Zielone Świątki) - tylko jeden tydzień był ładny. Ludzie już nie czekali na lepszą pogodę i kto mógł pracował w polu mimo deszczu, wiatru i burzy. Dawała się odczuć wielka bieda. Z obawą patrzono w przyszłość. W takich warunkach budowano dalej. Miano nadzieję, że budowa zakończy się 25 lipca tak, aby podczas uroczystości św. Jakuba przypadające prawie w niedzielę, nastąpiło poświęcenie kościoła. Zauważa się mimochodem. Zły to czas, bo u katolików zanika bojaźń. Boża. Żądni przewrotu rewolucyjni socjaliści grożą zawładnąć wszystkim dla siebie. Ich kłamliwe obietnice działają na ludzi jak lep. Wszystkie kopalnie węgla, związki zawodowe i zakłady pracy - sami socjaliści. Nie ma się czemu dziwić. Wszystko opanował wielki kapitalizm, przede wszystkim żydzi, którzy tym całym socjalistycznym ruchem chytrze tak kierują, aby odwrócić uwagę od ich worków złota. Papier gazetowy wytrzyma wszystko tylko niewiele prawdy. We Wiedniu budzi się życie chrześcijańskie. Chrześcijańskie zasady i sposób działania uruchamiają ożywcze tryby. Oby dzięki katolickim księżom i chłopom również z tej strony docierały pozytywne strumienie na prowincję i zniszczyły wolnomularzy - wrogów katolików. Wiele, bardzo wiele winy ponoszą także miejscowi protestanci, których pastorowie prawie żadnej wiary nie mają, a swe cele przebiegle osiągają (tekst łaciński). Oby teraz ten kościółek stał się miejscem odnowy dla ludzi, z którego czerpać by mogli dużo łask dla doczesnego i wiecznego zbawienia. Pod Twoją opiekę o św. Jakubie stawiam wszystkich mieszkańców, abyś ich do wiary, od której ich ojcowie odeszli, przywrócić mógł.
Gdyby ktoś po latach tą "pokrywę" wieżową otwarł i ten dokument czytał niech wie, że tak ręka, która to pisała już długo, bardzo długo w grobie zbutwiała (spróchniała) i której dusza - o Jezu Litościwy - już dawno osądzona.
Czytelniku, drogi czytelniku - ratuj swoją duszę.
Dębowiec 10 czerwca 1897
Ferdynand Schubert - katolicki proboszcz - urodzony w Lipniku na Morawach 19.01.1865. Ordynowany w Ołomuńcu 5 lipca 1888 przez kardynała Furstenberga - Lanagrafa. 1889 w Dobraniu - lipiec 1890 i we Frydku do listopada 1895. 14 listopada ..................................... do Dębowca wprowadzony.

powrót